przez Peter » 24-10-2010, 18:07
Płyta w Niemczech osiągnęła sukces porównywalny do "Close" bo też 10 miejsce, lepiej chyba wypadły tylko dwa pierwsze albumy. Jako fan brytyjskiej muzyki elektronicznej postanowiłem coś nie co napisać o albumie. Ponieważ z zamiłowania uwielbiam słuchać płyt na moim Technicsie (chociaż za typowego audiofila się nie uznaję) te wrażenie mogą się jednak minimalnie zmienią jak odsłucham w HQ na razie z mp3 (kompresja dźwięku) muszę, ale pewne odczucia już mam co do tego albumu wyrobione. Podobają mi się nie wszystkie piosenki, z tych mocniejszych to na pewno "King of the world", gdzie Kim pokazuje jak dobra jest wokalistką, dokonując z głosem tego czego nie potrafi wiele gwiazd lat 80 tych na czele z Madonną. i kto powinien nosić koronę? Pytanie retoryczne. Melodia w porządku, wielki plus za popisy wokalne kochanej przez nas wokalistki. Dalej na pewno Real Life (O LDL pisałem więcej w innym temacie na forum Kim Wilde). Na początku ta piosenka wydawał mi się nijaka, niespecjalna, ale po paru odsłucha nawet mi się podoba, o wykonaniu technicznym napiszę jak odsłucham z wieży, ale poziom artystyczny nie najgorszy, podobnie jak "Backstreet Joe' czy "Kids in America" nie rozkręca się tak od razu, coś jeszcze więcej o niej napisze jak się bardziej osłucham. Na razie napisze, ze jest całkiem dobrze, jakieś 4 gwiazdki na 5. Dalej "Greatest Journey" mi tu brakuje jakiegoś chwytliwego refrenu, czegoś co Kim by mogła zaśpiewać by było porywające tak jak np "Just go for it" albo "Get out" z tej płyty, głosem jak żyleta by było porywające, tu tego nie ma i refren jest nudnawy ale piosenka oczywiście ujdzie, nie jest zła. Następna piosenka już takie coś ma i jest bardziej przebojowa od poprzedniej. "Love conquers all" tu brawa za tajemnicze i ciekawe brzmienie, ma w sobie coś ta piosenka, przede wszystkim ciekawy klimat, chociaż czasy "Just a feeling" niestety nie wrócą. Sad Troszeczkę klimat podobny, ale niestety nie tak magiczny jak wtedy. Wielu z was lubi piosenkę "Hey you" - ja tego zachwytu nie podzielam, ma potencjał, ale jak dla mnie za dużo tam hałasu. Podobnie z "Suicide', której nie lubię. Ciekawa rzecz z "This paranoia" bo to jest powrót Kim do samych korzeni, do pierwszej płyty, klimat jest tu ten sam, te chórki (background) niemal identyczne, pewnie stoi za nimi Ricky. Jedni to lubią a ja osobiście nie bardzo, ale fajnie, że Kim trzyma się mniej więcej jednego stylu, choć oczywiście nie wszystkie płyty były tak nagrywane. Get out - powiem tak, potencjał na przebój jest duży, ale ta piosenka mnie nic a nic nie bierze. Zwrotki super, budują fajne napięcie, ale już refren nie jest taki cacy. Za dużo gitary elektrycznej. My wish też mi się nie podoba.Jessica - akustyczna ballada, choć zaskakująco krótka. Aranż niemal w całości oparty na pianinie, ja jestem na tak, mimo, ze to piosenka chyba o psie Kim. No cóż teksty są różne, ja się z czymś takim nie spotkałem, ale piosenka jest w sumie fajna, choć nijak nie pasuje do reszty, chyba że to takie outro. Wink Na koniec prawdziwa perła: "Loving you more" - to piosenka cudowna, porywająca z mądrym tekstem. Brawa za nią, to musi być singiel, bo jeśliby porównać któryś z tych hitów do tych starych to w moim odczuciu tylko ta piosenka wychodzi z takiego porównania obronną ręką jeśliby porównywać ten album do któregoś z poprzednich to widzę tylko jedno sensowne porównanie: Another step, Mieszanka popowych wolniejszych kawałków z rockowo nastawionymi drapieżnymi utworami. Nie będę oceniał brzmienia, bo nie mam jeszcze tego albumu na półce, ale oceniając muzykę daję 6 gwiazdek na 10. Nie podoba mi się jakieś połowa utworów, ale trudno tym niektórym nie lubianym odmówić przebojowości, co składa się u mnie w sumie na pozytywną ocenę albumu
Drugim singlem z płyty będzie "Real life"