A ja zgadzam się z da house n-gineer.. przynajmniej w pewnym sensie.
Na tym polegają media.. robią cyrk ze wszystkiego i jeszcze nakręcają ludzi. Z naszego podwórka: nie pamiętacie, jaką szopkę odstawiły u nas media ze śmierci papieża? Czy kto chciał czy nie chciał tego oglądać, wszędzie było pełno 'zatroskanych i zbolałych' prezenterów tv, mądrzących się, jaki to niby "wielki Polak był". Teraz jest to samo z Jacksonem.. mają identyczny schemat działania. Jak wampiry - czerpią energię życiową z tragedii i katastrof.
Ja mam do takich szopek pokazowo-medialnych (typu "zapal świeczkę komuś tam", relacje 'na żywo' (sic!) z czyjegoś konania itp niesmaczne pomysły) zawsze dystans. Jeżeli zmarły nic dla mnie nie znaczył, czemu miałabym na siłę obnosić się z żalem? Uważam, że nie uczestnicząc w czymś takim, można okazać może i więcej szacunku niż niektóre osoby (to do nikogo nie pite, tak ogólnie mówię, obserwując to, co się działo/dzieje w takich wypadkach) koniecznie muszące pokazać swój Wielki Smutek.
W owym medialnym schemacie jeszcze jeden charakterystyczny elemencik: o zmarłym zawsze w superlatywach. Analogicznie - papież oczywiscie był Największym Polakiem w historii, Najwspanialszym Poetą, sam jeden obalił komunę i co tam jeszcze komu na myśl przyszło. Michael Jackson - geniusz, artysta, bóstwo.. Nie wiem czemu ludziom się wydaje, że zakłamywanie rzeczywistych cech zmarłego przyniesie mu ujmę. Przykre.. bo Jackson rzeczywiście był niezłym piosenkarzem, showmanem.. naprawdę nie potrzeba dopisywac mu zasług ponad miarę.. Tak jakby bez tego żal po jego śmierci byl mniej wartościowy..
Rozumiem smutek fanów, naprawdę to musi być dla nich przykre.. współczuję im. Ale to, co wyprawiają media, mierzi mnie.
BTW, skoro już mowa o szacunku do zmarłych.. w temacie wątku w nazwisku MJ jest literówka..